Szczepienia przeciw covid-19 postępują w wielu krajach na świecie. Dzięki temu być może w najbliższym czasie zaczniemy wreszcie swobodnie podróżować, odwiedzać restauracje zamiast odwiedzać kasyna i wykorzystywać oferowane nam free spiny bez depozytu. Jednak sporym problemem jest to, że nie wiemy, jak ma wyglądać system świadectw szczepień. Niektóre rozwiązania mogą się wydawać bowiem kłopotliwe z punktu prywatności danych.
Szczepienia i paszporty
W niektórych miejscach już od kilku czy kilkunastu tygodni trwają prace nad danymi uwierzytelniającymi szczepionki. Jednak napotykają one techniczne i etyczne zawiłości, przeszkody dla programistów i prawodawców. Od samego początku bowiem powstało pytanie: w jaki sposób ludzie udowodnią to, że zostali zaszczepieni? W niektórych krajach systemy te już zaczęły działać. Australijskie linie lotnicze Qantas rozpoczęły w marcu okres próbny, gdzie pasażerowie muszą wygenerować specjalne kody poświadczające ich zaszczepienie. W Izraelu, który przoduje w szczepieniach, tworzony jest zielony paszport w telefonie i za jego pomocą można wejść do restauracji, klubów. Z końcem marca Nowy Jork uruchomił pierwszy system w USA, gdzie również w telefonie tworzony jest paszport szczepieniowy. Niektóre stany w USA chcą iść tym tropem, inne wręcz zakazują takich praktyk.
Paszport czy imienne zaświadczenie jest potrzebne przede wszystkim jako dowód na granicach międzynarodowych. Nie da się ukryć, że wiele krajów, zwłaszcza afrykańskich, już od lat zaleca czy nawet wymaga szczepień przy wjeździe i głównie chodzi o tropikalne choroby, jak żółta febra. Nie dziwi również to, że także i koronawirus może zostać w ten sposób potraktowany. Z ostatnich wiadomości wynika, że Tajlandia chce otworzyć dla turystów prowincję Phuket. Wjazd będzie dotyczył jednak tylko osób zaszczepionych.
Z drugiej strony takie zaświadczenia, paszporty będą potrzebne także w samym kraju. Może być bowiem tak, że wejście do budynku, w którym pracujemy, pójście do kawiarni, na koncert, wesele będzie wymagało szczepienia i stosownego zaświadczenia. Może mieć ono formę elektroniczną bądź też papierową z numerem, kodem QR.
W większości miejsc omawiane paszporty szczepień nie pojawiły się, jednak wiele krajów i prywatnych firm nadal pracuje nad ich wdrożeniem. Tu toczy się także gra o duże pieniądze, albowiem firmy produkujące oprogramowanie od miesięcy walczą o to, aby stać się najlepszym rozwiązaniem w zakresie danych uwierzytelniających dla szczepionych. Ciężko nawet napisać, jak wielkie kontrakty mogą dostać takie firmy.
Obecnie jednak nie chodzi o sam paszport, zaświadczenie, które są konieczne, lecz kwestie prawne, bezpieczeństwa. Trzeba przecież zastanowić się nad tym, w jaki sposób programiści i potem firmy będą zabezpieczać prywatne informacje zdrowotne? Nie mamy obecnie niestety żadnych danych o tym, jakie informacje są o nas zbierane, przetwarzane, z jakich środków bezpieczeństwa będą korzystały firmy od oprogramowania. To nasuwa bardzo duże obawy dla bezpieczeństwa nas samych. Czy w przypadku posiadania szczepionki, nie zaczniemy nagle być bombardowani przez reklamy biur podróży, lokalnych ośrodków sportowych, restauracji?
Do tego ważne jest rozszerzenie zaświadczeń, paszportów o wersje papierowe. Nie można przecież wymagać, by nagle całe społeczeństwo przestawiło się na smartfony lub tablety. Taka papierowa karta byłaby akceptowalnym dowodem. Byłby to swego rodzaju wyraz elastyczności całego systemu. Problemem mogą być kraje, gdzie dane są znacznie bardziej scentralizowane, bądź też wymagają szeregu lokalnych, ogólnokrajowych zezwoleń. Nie można też zapomnieć, że same paszporty mogą być elementem dzielenia społeczeństwa, gdyż osoby czekające w kolejce na szczepienie, mogą czuć się dyskryminowane.
Zapewne zatem czeka nas sporo prac nad nowelizacjami prawnymi w zakresie paszportów, zwłaszcza na terenie Unii Europejskiej.